sobota, 3 października 2015

Rozdział 21


"Dzień pecha, cholernego pecha"

Cała zaspana weszłam do szkoły gdzie od razu wszystkich spojrzenia wylądowały na mojej strasznej fryzurze. Nieład, kołtuny i do tego są mokre bo na dworze zaczęło lać, ogólnie ja jestem cała mokra, zaspana, nieogarnięta i do tego bez żadnej pracy domowej,które raczej by mi się przydały na przekład na lekcje. No i po co wczoraj dałam się namówić siostrze na te głupie malowanie jakiegoś obrazu. Jeszcze zaspałam do szkoły ponieważ jest równo 10 a ja tu powinnam być o 9. Świetnie, do tego ten durny deszcz, który musiał się akurat skończyć gdy weszłam do szkoły. Matko, czemu ja do cholery? 
- Wyglądasz ohydnie. - Powiedziała Bella podchodząc do mnie wraz z Amy. Oczywiście nie były by sobą gdyby po wrednym komentarzu nie wybuchy śmiechem, to standard. Oczywiście w ramach odpowiedzi wywróciłam oczami po czym posłałam im złośliwy uśmieszek i przepchałam się przez nie do swojej szafki, gdzie oczywiście zastałam Victorię zawzięcie gadającą z Rossem. Nagle wszystko we mnie zaczęło się grzać, nie wiem nawet czemu. Czyżby zazdrość Chloe? 
Nie. To po prostu zdenerwowanie, że gadają zagradzając mi moją, jakże pięknie zieloną szafkę. Bez zastanowienie podeszłam do nich bliżej i jednym ruchem ręki odepchnęłam tlenionego blondyna, który centralnie stał przy mojej szafce. Nie zwracając uwagi na ich spojrzenia, zaczęłam wkładać książki.
- Kochana co ci się stało? - Oh proszę! Victoria, daruj sobię, na prawdę nie musisz zgrywać przy Rossie, że pałasz do mnie miłością nie pokonaną. Gwałtownie zamknęłam szafkę, wyprostowałam się i spojrzałam na nią chłodnym wzrokiem. - Zresztą nie pojawiłaś się na mojej lekcji. - Fiu. 
- Jeżeli chodzi o lekcję to nie żałuję, jakoś nie przepadam za matmą. - Posłałam jej wredny uśmiech, nadal nie zwracając uwagi na stojącego za mną Rossa, który próbował mnie od niej odciągnąć. - A jeżeli o mój wygląd to po protu siedziałam do późna malując jakiś durny obraz siostry. No, a dziś rano złapał mnie deszcz. 
- No to nie fajnie, kochaniutka. - Gdybym była w tej szkole sama, kamery by jakimś cudem się popsuły, od razu, bez zastanowienia zadźgałabym ją ołówkiem, długopisem, czymkolwiek, aby po prostu zadźgać. - Zresztą, mam świetną wiadomość! Podzieliłam klasę na grupy do końca roku, że cię nie było to przydzieliłam, cię do Amandy, Zack'a i Ben'a. - Czyli największych debili w szkole.
- Cudownie. - Posłałam jej wymuszony uśmiech co ona od razu odwzajemniła. Znając życie teraz będzie się lepić na lekcjach do Rossa, co mnie jeszcze bardziej wkurzy i zmotywuje do morderstwa. 
Kiedy miałam dorzucić wredny komentarz poczułam jak ktoś mnie ciągnie z rękę a obraz Victori się oddala. Zdezorientowana się odwróciłam i przed sobą ujrzałam Rossa, który w pewnym momencie się zatrzymał.
- Jutro jedziemy do Bułgarii. - Powiedział szybko a na jego twarzy pojawił się uśmiech, który rzecz jasna odwzajemniłam. - Przełożyli nam lot, wylatujemy jutro o 9. 
- Czy to oznacza, że mogę wracać do domu aby się zacząć pakować? - Zapytałam z nutką nadziei w głosie co chłopak skomentował sztucznym śmiechem, który ucichł na moje chłodne spojrzenie.
- Nie. - Odpowiedział po czym pociągnął mnie do klasy gdzie zaczynała się kolejna lekcja..



______________

Hejcia
Przepraszam, że taki krótki
ale chciałam już zrobić wstęp do tego wyjazdu,
fakt również jest kiepski, no ale jak mówię to tylko miał być wstęp.
I jeszcze jedno, strasznie przepraszam, że nieco się opóźniłam ale mam teraz sporo klasówek
i muszę się po prostu uczyć.
W ogóle w środę byłam na koncercie i był serio zarąbisty !
Bawiłam się jak nigdy!
Fakt, żałuje że nie poszłam na m&g (które mogłam kupić za 200 zł) 
no ale oczywiście hajsu mi zabrakło.
No cóż, za rok pójdę.
; DD