"Najpiękniejszy dzień, jest wtedy gdy jestem blisko ciebie"
- Chloe.. Mam złe wieści. - Powiedziała moja siostra po czym usiadła obok mnie na łóżku. Wygląda na mocno zdołowaną, ciekawe co się stało.. Czyżbyśmy nie jechali na biwak? Siedziałyśmy w ciszy, lecz po kilku minutach Max postanowiła się odezwać. - Rodzice wyjechali na miesiąc do Nowego Yorku.. - Gdy to usłyszałam, do moich oczu napłynęły łzy.. Nie mogę uwierzyć, to jakieś żarty! Jeżeli chodzi o ich pracę to w L.A. jest jeszcze gorzej niż w Anglii, całymi dniami nie ma ich w domu, tylko w niedziele potrafią coś wykombinować ale to bardzo rzadko.
- Mam ich dosyć! Czy oni nie potrafią zrozumieć, że my potrzebujemy rodziców?! - Krzyknęłam a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. - Oni nawet nie mieli czasu gdy chodziłyśmy do przedszkola! Nienawidzę ich!
- Chloe! - Krzyknęła Max. Matko, pod wpływem emocji potrafię na prawdę powiedzieć przykre rzeczy.. Następnym razem pomyśle, potem powiem.
- Przepraszam. - Szepnęłam po czym wzięłam poduszkę i zakryłam nią sobie twarz opadając na łóżko. - Kiedy ci to powiedzieli?
- Zostawili kartkę na lodówce.. - Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej. Poczułam jak wszystko się we mnie gotuję. Oni nawet nam nie potrafią tego powiedzieć prosto w twarz? Już przez telefon byłoby lepsze!
- Wiesz co? Nie mam zamiaru się nimi przejmować, będę się świetnie bawiła na biwaku. - Powiedziałam wstając z łóżka, siostra się tylko uśmiechnęła po czym również się podniosła i wyszła z pokoju. Spod poduszki wyjęłam piżamy a następnie skierowałam się do łazienki. Po zimnym prysznicu, umyłam zęby a następnie podeszłam do szafy aby wybrać jakieś ciuchy na jutro. Wybieranie zajęło mi jakieś 10 minut, no ale w końcu znalazłam idealny
strój, fajne
bikini i oczywiście
ubranie na następny dzień. Wpakowałam wszystko do torby po czym padłam na łóżko od razu zasypiając.
- Cholera! Oni już czekają a ty śpisz?! - Zbudził mnie krzyk siostry przez co spadłam na podłogę. Matko, czemu ja zawsze muszę zasypiać na tej krawędzi. Zaraz.. Co przed chwilą ona mówiła? Że mogę pospać? No dobra. Położyłam głowę na poduszce, która spadła wraz ze mną i próbowałam złapać drugi sen, gdy już prawie mi się udało poczułam na sobie zimną wodę, która od razu przywróciła mnie do żywych. Cała mokra oraz zdenerwowana wstałam i szukałam sprawcy tego jakże okrutnego czynu. Mój wzrok szybko odnalazł winowajcę, był to.. Ell? Cholera, co on tu robi?
- Zabiję cię. - Warknęłam po czym wyrwałam mu z prawej ręki wazon a z lewej kwiaty, po czym skierowałam się do łazienki aby nalać wody. Szybko włożyłam kwiaty do niebieskiego wazonu i odłożyłam go na półkę.
- Ubieraj się, masz 5 minut. - Powiedział roześmiany brunet po czym wyszedł z pokoju. Oczywiście zdążyłam się ogarnąć w 2 minuty, wzięłam torbę i szybko zbiegłam na dół. Siostra jeszcze zamykała okna, więc skorzystałam z okazji i po cichu wymknęłam się z domu. Szybko weszłam do pierwszego lepszego auta, gdzie niestety kierowcą był Ross.. Najgorsze jest to że siedziałam z przodu. Nikt chyba nie lubi jeździć z blondynem ponieważ on ulicę traktuję jak tor wyścigowy, ja jeszcze się okropnie czuje w autach, więc będzie ciekawie. Za nami była Bella, Amy i Rocky, który aktualnie jęczał, że się źle czuje i chce zostać w domu. Po 5 minutach ciszy, Ross dostał wiadomość od Riker'a że Max jest już w aucie i mogą ruszać. Jako pierwsza zapięłam pasy po czym włożyłam słuchawkę do prawego ucha i puściłam sobie muzykę. Podobno będziemy tam jechać jakieś 2 godziny, mam nadzieje że zasnę i nie będę musiała słuchać jęków Rocky'ego.
- Ross! Źle się czuje.. - Jęknął brunet po czym poklepał brata po ramieniu aby się odwrócił.
- O nie! Jak on się odwróci to wszyscy zginiemy! - Krzyknęła Amy po czym zabrała rękę chłopaka z blondyna. - Wystarczy że przekracza prędkość. - Ross odpowiedział jej śmiechem po czym jeszcze bardziej przyśpieszył. Całe życie przemknęło mi przed oczami, jestem cała spięta. Nerwowo ścisnęłam fotel, którego się aktualnie trzymałam i zamknęłam oczy, po chwili poczułam jakby auto zwalniało. Powoli podniosłam powieki i rozluźniłam się. Faktycznie, Ross zwolnił..
- Wszystko dobrze? - Wyrwał mnie z lekkiego szoku blondyn zerkając w moją stronę. Ja tylko pokiwałam twierdząco głową nadal ślepo wpatrując się przed siebie.
- Zaraz zwymiotuje.. - Wymamrotał Rocky po czym zakrył dłonią buzię. No przecież, tylko jego wymiocin nam do szczęścia brakuje. - Albo jednak nie. - Powiedział po czym zamknął oczy i chyba.. Zasnął? Nie wiem. Zerknęłam na dziewczyny które również spały. No pięknie, zostałam jedyna z Rossem.
- Za ile będziemy na miejscu? - Zapytałam już rozluźniona spoglądając się na blondyna. Ross uśmiechnął się sam do siebie po czym szybko na mnie zerknął odrywając wzrok od drogi. - Ross, droga! - Odpowiedział mi śmiechem odwracając ode mnie wzrok i skupiając się na jeździe.
- Nie wytrzymujesz ze mną? - Zaśmiał się a ja tylko skarciłam go wzrokiem a następnie oparłam o fotel i skrzyżowałam ręce. Nie moje wina że prowadzi jak szaleniec.
- Po prostu nie przepadam za jazdą w aucie. - Odpowiedziałam obojętnie.
- Jeszcze godzina, może spróbuj zasnąć? - Zaproponował zerkając na mnie, szybko lewą wskazałam mu gdzie ma patrzeć po czym wróciłam do starej pozycji.
- Oj, nie wiem czy dam rade. - Zaśmiałam się cicho pod nosem i potargałam włosy blondyna, na co się skrzywił i próbował złapać moją rękę. Po kilku minutach się uspokoiłam i spróbowałam zasnąć, po chwili udało mi się, odpłynęłam..
- Wstawaj królewno. - Usłyszałam szept Rossa po czym poczułam jak całuje mnie w policzek, nadal mając zamknięte oczy lekko się uśmiechnęłam. Poleżałam jeszcze jakieś kilka sekund a następnie otworzyłam oczy i wyszłam rozpromieniona z auta, sama nie wiem czemu.. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Wyjęłam torbę z bagażnika i skierowałam się do miejsca gdzie wszyscy stali.
- Dobra, jak już wszyscy jesteśmy ustalmy kto z kim śpi. - Powiedziała Rydel po czym wyrzuciła na trawę 4 namioty, które czekały tylko aby w końcu je rozłożyć. - Zielony jest czteroosobowy, żółty trzy a niebieski dwu.
- No to ja śpię z nimi w czwórce. - Powiedział Rocky, zabierając największy namiot i wraz z chłopakami wzięli się za rozkładanie.
- Ja i Rydel bierzemy niebieski. - Odezwała się Max. Wszyscy wzięliśmy się za rozkładanie. Dopiero po jakiś 20 minutach namioty były gotowe. Nastał czas na odpoczynek, lecz gdy inni siedzieli w cieniu ja wlazłam do namiotu i przebrałam się w bikini po czym narzuciłam na siebie niebieską chustę. Gdy dziewczyny mnie zobaczyły od razu ustawiły się w kolejce aby się przebrać. Wraz z chłopakami pobiegłam do wody, oczywiście oni od razu wskoczyli a ja powolutku się zanurzałam. Woda sięga mi już do pasa, ale jest cholernie zimna woda.. Chyba zrezygnuje z tej kąpieli. Już miałam zawrócić ale poczułam jak ktoś oplata swoje ręce wokół mojej tali, a po chwili zanurza mnie całą. Jestem gotowa aby zabić sprawce tego karygodnego czynu! Nadal nie wiedząc kto za mną jest, gwałtownie się odwróciłam i rzuciłam na.. Rossa.. No tak, mogłam się tego spodziewać. Próbowałam jakoś go przewrócić, ale moje starania poszły na marne, Ross chwycił mnie za nogi które znajdowały się pod wodą i przybliżył mnie do siebie, ja oplotłam nogami jego talię i zarzuciłam ręce na szyję. Cholera.. Czemu to się dzieje tak szybko? Zerknęłam na chłopaków, na szczęście byli zajęci dziewczynami, które widocznie nie dawno przyszły. Spojrzałam na blondyna po czym się uśmiechnęłam a on odwzajemnił gest. Poczułam jak powoli się cofa na głębszą wodę, po kilku minutach byliśmy zanurzeni do ramion. Cały czas wpatrywaliśmy się sobie w oczy, on ma takie piękne.. czekoladowe.. oczy.. Chloe nie odpływaj! Racja, racja.. Blondyn co chwila zerkał na moje usta, ja natomiast nadal byłam zahipnotyzowana jego cudnymi oczami.
- Wczoraj na koncercie coś sobie uświadomiłem.. - Przywrócił mnie do świata żywych głos Ross, spojrzałam na niego pytająco, chłopak się uśmiechnął i kontynuował. - Nigdy nie kochałem Mai.. To było zauroczenie. - Fajnie wiedzieć. - To ty zawsze byłaś w mojej głowie. - Gdy to powiedział nie miałam pojęcia jak zareagować.. co odpowiedzieć.. Więc ja jak to ja postanowiłam się tylko uśmiechnąć na co chłopak odwzajemnił gest i zbliżył się jeszcze bardziej przez co stykaliśmy się czołami.
- Ty też siedzisz u mnie w głowie od dłuższego czasu, dla tego tak cierpiałam gdy byłeś w związku z Maią. - Szepnęłam po czym trochę posmutniałam i spuściłam wzrok z blondyna. Gdy tylko sobie przypomnę te wszystkie przepłakane noce, dni.. od razu zmienia mi się nastrój. Ross szybko to zauważył ponieważ delikatnie pogłaskał mnie po policzku, gdy tylko spojrzałam w jego oczy posłał mi lekki uśmiech, po chwili złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Te uczucie jest nie do opisania, mam miliard motyli w brzuchu.. Pierwszy raz w kimś się zakochałam z wzajemnością.. Niestety nic nie trwa wiecznie, powoli zakończyliśmy pocałunek. Oboje się do siebie uśmiechnęliśmy i nadal wpatrywaliśmy w oczy..
- Młodzi, może się przyłączycie? - Usłyszeliśmy głos Delly, gdy tylko spojrzeliśmy za siebie zobaczyliśmy wszystkich, stojących na trawie. Ross tylko machnął ręką na znak że zaraz przyjdziemy, oni tylko wzruszyli ramionami. - Jak coś będziemy na boisku od kosza. - Krzyknęła po czym wszyscy poszli. Mają tu boisko od kosza? No, nie mogę się doczekać, dawno nie dotykałam piłki ale coś tam jeszcze pamiętam. Znienacka Ross złożył na moich ustach delikatny pocałunek przez co się uśmiechnęłam a on odwzajemnił gest.
- Grasz w kosza? - Spytał odgarniając mi mokry kosmyk włosów, który zasłaniał jedno oko.
- Były kapitan drużyny koszykarskiej. - Odpowiedziałam z dumą po czym wybuchłam śmiechem. - Tak ci spiorę tyłek że już nie będziesz miał odwagi dotknąć piłki od kosza. - Zaśmiałam się a blondyn tylko posłał mi chytry uśmieszek.
- Ohoho.. No to ciekawe.. - Zaśmiał się natomiast ja go skarciłam wzrokiem. Czyżby kwestionował w moje zdolności koszykarskie? No to się doigrał, jeszcze chciałam dać fory ale widzę, że będę musiała sprać mu zad.
- Zaraz się przekonamy. - Powiedziałam z pełną powagą i oderwałam się od blondyna. Oboje wyszliśmy z wody, na szczęście słońce grzało więc nie było mi aż tak zimno. Znienacka Ross chwycił mnie za rękę i zaprowadził do miejsca gdzie znajdowało się boisko. Szliśmy jakieś 10 minut, gdy tylko ujrzeliśmy Rydel i resztę puściliśmy nasze dłonie a następnie podbiegliśmy do grupki, która wyglądała na troszeczkę zdenerwowaną.. Po chwili Rocky podzielił nas na drużyny. Ja byłam z Ratliffem, Amy oraz Rydel. Rocky powiedział że go strasznie boli głowa, więc będzie sędzią. Wszyscy ustawiliśmy się na miejsca ja i Ross byliśmy rozgrywającymi. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Po chwili piłka została wyrzucona do góry, szybko ją przejęłam i zaczęłam nią kozłować, nagle zablokował mnie Ross, próbując wybić piłkę, wykorzystałam chwilę nieuwagi blondyna i podałam piłkę Delly która nie była kryta. Wyminęłam Rossa i podbiegłam do kosza aby odebrać podanie od Rydel, po chwili w moich dłoniach znalazła się czerwona piłka, na szczęście dopiero do mnie biegli aby spróbować mi przerwać, więc szybko wrzuciłam ją do kosza zdobywając przy tym punkt. Ustawiliśmy się na starych miejscach, teraz zaczynała drużyna przeciwna. Długo nie pobawili się piłką.. Gdy Riker chciał nam ją wrzucić do kosza Amy w porę wybiła ją i zaczęła kozłować aż blondyn jej nie przeszkodził, szybko podała Ellington'owi który wbił piłkę do kosza. Graliśmy jeszcze jakąś godzinę, oczywiście kilka razy zostałam z faulowana przez Belle, Delly przez Rossa a Riker przez Amy. Nasza drużyna wygrała dwoma punktami. Wszyscy byli padnięci, ja to bym najchętniej zasnęła właśnie na tej cudnej.. zielonej.. pachnącej trawie..
- Chloe, czemu śpisz na trawie? - Usłyszałam rozbawiony głos Riker'a. Szybko wstałam, otrzepując się z ziemi oraz trawy. Poprawiłam rozczochrane włosy, posłałam im wszystkim niewinny uśmieszek i poszłam przed siebie. Czuje jak nogi się pode mną załamują, chyba nie dotrę do namiotów.. W pewnej chwili ujrzałam przed sobą wybawienie, czyli Rossa. Szybko rzuciłam mu się na plecy, chłopak nic nie powiedział tylko chwycił mnie za nogi i podtrzymywał abym nie spadła, ja natomiast owinęłam ręce wokół jego szyi, po chwili przymknęłam oczy i usnęłam..
- Ross oszalałeś?! - Zbudził mnie krzyk Delly, mimo to nadal udawałam że śpię aby przysłuchać się rozmowie.
- Tylko wyleję jej wodę na brzuch, spokojnie. - W tym momencie ktoś, zapewne blondyn zasłonił mi słońce. Szybko otworzyłam oczy i gwałtownie podniosłam się z trawy.
- Tylko spróbuj. - Zaczęłam się cofać, po chwili poczułam że wchodzę do wody. Cholera.. Teraz łatwo mu będzie mnie wrzucić! Chloe! Ale ty jesteś inteligentna! Ross zaczął podchodzić coraz bliżej z chytrym uśmieszkiem, ja tylko próbowałam go odpychać ręką lecz on znienacka podniósł mnie i wrzucił do wody. Nie darowałam i zaczęłam na niego chlapać po kilku sekundach wszyscy dołączyli się do tej 'zabawy'. Nagle coś zniszczyło nasze plany na dalszy dzień..
_________________
Jej!
Jest Rozdział i to dosyć wcześnie ;D
Cieszę się że czytacie tego bloga i podoba się wam.
Niestety mam BARDZO ZŁĄ wiadomość
Mianowicie wyjeżdżam jutro do Bułgarii i nie będzie mnie 10 dni :(
Ale spokojnie, od razu jak przyjadę wrzucę rozdział :)
Więc nie odchodźcie tylko bądźcie wytrwali!
Wierzę w was!
;*