środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 11


"Mimo że plan się powiódł, nie znaczy że wszystko dalej pójdzie po twojej myśli "

Od czasu gdy Maia nas zamknęła minęły 3 godziny. Czyli lekcje za nami, najgorsze jest to że to dopiero początek szkoły w której zresztą jestem nowa, i już "urywam" się z lekcji. W sumie najbardziej mnie zastanawia skąd ona miała ten cholerny klucz? Przecież woźny nie rzuca kluczami od schowka na prawo i lewo. Nie ważne. Na razie pragnę się stąd wydostać. Mimo że na każdej przerwie walimy w drzwi i krzyczymy to nikt jakoś nie zwraca na to uwagi, więc nic nam nie pozostaje jak tu tkwić aż do cudownego wybawienia. Spojrzałam na Isabelle, która wyglądała na wściekłą, nie dziwie jej się, w końcu siedzimy tu od 3 godzin. 
- Jak stąd wyjdziemy to ją zabije. - Warknęła po czym wstała z ziemi i zaczęła krążyć po pomieszczeniu.
- Jeżeli w ogóle wyjdziemy.. - Dopowiedziałam ale szybko tego pożałowałam ponieważ Isabelle ostro na mnie spojrzała. Gdy już otworzyła usta aby coś powiedzieć przerwał jej dzwonek na przerwę. Obie spojrzałyśmy na siebie i podbiegłyśmy do drzwi, zaczynając w nie walić, ja uderzałam pięściami a Bella kopała z całych sił w dół drzwi. Po pięciu minutach, zrezygnowałam i usiadłam na krześle stojącym tuż obok. Zastanawiam się co zrobię jak wyjdę, na pewno poszukam Mai i przy Rossie zrobię jej awanturę o zamknięcie mnie w schowku, potem obleje ją zakupioną wcześniej kawą a na koniec.. zostanę znienawidzona przez Rossa. Cholera, czemu on z nią chodzi? Gdyby się tylko przyjaźnili mogłabym zrealizować ten plan bez żadnych problemów a tak to nie mogę jej tknąć ponieważ mogę się narazić blondaskowi. Chloe! Ta dziewczyna prawię rozwaliła ci przyjaźń z Rossem oraz zamknęła cię w schowku! Przecież nie możesz tak łatwo odpuścić, ponieważ Ross z nią chodzi, przecież to żadna ochrona. Tak mam rację, powinnam jej przynajmniej zrobić awanturę i przemówić do rozsądku. Szybko zerknęłam na Isabelle, która się nie poddawała i cały czas kopała.
- Kto tam jest? Nie wiecie że uczniom nie wolno wchodzić do schowka? - Usłyszałyśmy męski głos. Błagam aby był to ktoś kto ma klucze.
- Otwórz do cholery! - Krzyknęła wściekła Isabella po czym ostatni raz walnęła z całej siły w drzwi, chyba poskutkowało ponieważ po kilku sekundach usłyszałyśmy jak ktoś wkłada i przekręca klucz w zamku. Zerwałam się z krzesła i podeszłam do drzwi, które po chwili się otworzyły. Szybko wybiegłyśmy ze schowka kierując się w stronę wyjścia ze szkoły. 
- Oberwiecie mi za to! - Krzyczał za nami facet a my tylko się zaśmiałyśmy i dalej biegłyśmy przed siebie. - Oberwiecie! - Powtórzył. Czułam na sobie spojrzenia wielu osób, ale nie obchodziło mnie to za bardzo, teraz liczyło się tylko wyjście ze szkoły i znalezienie Mai. Po kilku minutach znalazłyśmy się na podwórku szkolnym, gdzie dostrzegłam moją ukochaną parkę. Wszystko we mnie zaczęło bulgotać, jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów. Bez namysłu szybko zaczęłam biec w ich stronę ale znienacka Bella skoczyła na mnie i obie opadłyśmy na trawę, nie ukrywam że mnie to cholernie bolało. Próbowałam ją z siebie zrzucić, krzyczałam, wierciłam się ale nic nie zdziałało jedynie zwróciłam uwagę wszystkich przebywających na podwórku.
- Złaź ze mnie. - Warknęłam próbując zrzucić ją z siebie. 
- Nie, zaraz zrobisz coś czego będziesz żałować. - Powiedziała po czym wzięła moje ręce i przygniotła do ziemi. Szczerze? Mam gdzieś czy będę tego żałować czy nie, Maia dziś przegięła i na pewno nie ujdzie jej to na sucho, nie chodzi nawet o mnie ale też o Rossa.. On ją kocha a ona? A ona go wykorzystuje.. 
- To już moja sprawa. - Odpowiedziałam oschle po czym dmuchnęłam w moje kosmyki włosów które opadały mi na twarz. - Ona dla mnie nie jest żadnym postrachem.
- Nie rozumiesz, że jej o nic nie oskarżysz? Wszystko obróci przeciwko tobie! - Krzyknęła przyciskając mocniej moje ręce do ziemi. - To jest wielkie ryzyko, zrozum! 
- Mam w dupie te ryzyko! Jeżeli nie chcesz w końcu wyjść z jej cienia to już twoja sprawa, ja nie zamierzam się w nim chować całe życie. - Gdy to powiedziałam, myślałam że dostanę w łeb ale było zupełnie inaczej, Isabella poluzowała uścisk a następnie zeszła ze mnie. Szybko wstałam a następnie się otrzepałam i spojrzałam na nią zdziwiona. W końcu przed chwilą była zdolna do siedzenia na mnie nawet tydzień abym tylko nie oskarżała o coś Mai, a teraz po prostu zeszła. 
- Idź, poczekam. - Powiedziała obojętnie. Jeszcze raz dziwnie na nią spojrzałam po czym skierowałam się w stronę parki która widziała całe zdarzenie, zdenerwowana podeszłam do Mai i chwile wpatrywałyśmy się sobie w oczy. 
- To ty. - Powiedziałam oschle po czym odgarnęłam włosy do tyłu ponieważ były całe potargane przez te całe leżenie na ziemi. Czy ja na pewno dobrze robię? Może powinnam z nią dyskutować w cztery oczy a nie przy Rossie, który oczywiście stanie w jej obronie. O matko w co ja się pakuje..
- Co ja? - Zapytała po czym posłała mi głupkowaty uśmiech, natomiast ja nie odwzajemniłam gestu tylko zmierzyłam ją wzrokiem.
- Skąd masz klucze do schowka? - Zapytałam lekko podirytowana tą całą sytuacją, kątem oka dostrzegłam Rossa który widocznie nie ogarniał o co chodzi ponieważ co sekundę łapał się za kark lub czochrał włosy. 
- Przepraszam, co? - Zaśmiała się po czym ucichła i zaczęła się ze mną mierzyć spojrzeniem. - Nie mam pojęcia o czym mówisz. - Dopowiedziała piskliwym głosem po czym skrzyżowała ręce.
- Ty dobrze wiesz o czym. - Uśmiechnęłam się sztucznie. - Nie wiedziałam że zamykanie "konkurencji" w schowkach jest twoim nowym hobby. - Powiedziałam z ironią po czym spojrzałam na nią pogardliwie, Maia od razu spojrzała na mnie wzrokiem mówiącym "zamknij się".
- Oskarżasz mnie? - Zrobiła zdziwioną minę.
- Stwierdzam fakty. - Podkreśliłam ostatnie słowo po czym poczułam na sobie wzrok Rossa, nie było to przyjemne uczucie mimo to nadal kontynuowałam. - Prędzej czy później i tak wszystko wyjdzie na jaw.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz. - Odpowiedziała szczerząc się. Matko jaką ja mam ochotę wybić jej te ząbki, nie cierpię tego człowieka.. - Rossy też nie wie. 
- O nie, ty tutaj mi nie mieszaj Rossa. - Zaśmiałam się po czym spojrzałam na zdezorientowanego blondyna, po chwili mój wzrok znów znalazł się na brunetce, która była podirytowana całą tą awanturą. Ha! Przynajmniej ją wkurzyłam. - Ja, ty oraz Isabelle znamy prawdę, więc przyznaj się a odpuszczę. 
- Ty nie musisz odpuszczać i tak nic nie powiem, a ty jutro staniesz się pośmiewiskiem całej szkoły. - Uśmiechnęła się a po kilku minutach chyba dopiero uświadomiła sobie co powiedziała ponieważ zaczęła coś dopowiadać. - Oczywiście pośmiewiskiem przez to że oskarżasz niewinne osoby. 
- Dziewczyny stop. O co tu właściwie chodzi? - Wtrącił się blondyn wchodząc między nas. 
- Cicho. - Powiedziałyśmy obie i odepchnęłyśmy w prawo, po chwili dotarło do mnie co właściwie zrobiłam więc szybko chwyciłam chłopaka za rękę i przyciągnęłam do nas.
- A o to że twoja dziewczyna zamknęła mnie oraz Isabelle w schowku. - Zwróciłam się do chłopaka a następnie z wielkim uśmiechem spojrzałam na Maie. Blondyn chwilę zesztywniał lecz po chwili zwrócił się do brunetki.
- Kochanie, to prawda? - Człowieku zlituj się! Nie mów do niej 'kochanie' przy mnie, błagam! Gdy Maia już miała coś powiedzieć ku mojemu zaskoczeniu wkroczyła Isabella, oczywiście Ross nie wiedział kto to jest więc cały czas wpatrywał się w dziewczynę. 
- Dawaj kasę. - Skierowała się do Mai wyciągając rękę. 
- A za co niby? - Zapytała zszokowana. Ja i Ross zeszliśmy na bok i przyglądaliśmy się całej sytuacji, nie wiem za bardzo co Bella chce zrobić no ale cóż, zostaje mi tylko oglądanie tego zdarzenia.
- Jak to za co? Za wykradnięcie kluczy do schowka abyś mogła zamknąć tam jakieś dziewczyny. - Ona jest genialna! Teraz wystarczy czekać aż brunetka wypali z czymś co ją zdradzi. Szybko spojrzałam na blondyna który wydawał się zły, zdziwiony a zarazem zawiedziony.
- Że co proszę? - Zaśmiała się po czym dodała. - Przecież ciebie w nim zamknęłam więc nie mogłaś mi zała.. - Szybko zasłoniła usta dłońmi


 a Isabella uśmiechnęła się do niej szyderczo po czym stanęła obok mnie natomiast Ross stanął na przeciwko brunetki. Chwilę stali w ciszy, ja i Bella nieco się speszyłyśmy, nie wiemy co mamy ze sobą zrobić. Chcemy tu stać i usłyszeć co zaraz powie jej Ross a zarazem mamy ochotę zostawić ich samych. Powoli przeniosłam swój wzrok na Isabelle, która również zerknęła na mnie był to znak aby odejść, gdy już się odwróciłyśmy zatrzymały nas słowa blondyna. 
- Czemu to zrobiłaś? - Zapytał, w jego głosie było słychać smutek a zarazem złość, nie wiarygodne że teraz o tym pomyśle ale, boje się że zerwą, a Ross popadnie w jakąś depresje ponieważ Maia wyzna mu że wcale go nie kochała i poprzez niego chciała dojść do władzy. 
- Ja.. Nie wiem.. - Opuściła wzrok na ziemie udając niewiniątko. Jeżeli on jej wybaczy to ja chyba zrobię mu wykład co to jest kłamstwo, tajemnica oraz wyżywanie się na niewinnych ludziach. - Wybacz. 
- Przepraszam ale.. - Zawahał się. - teraz to muszę wszystko przemyśleć. - Powiedział smutno po czym odszedł, przy okazji kopiąc jakąś puszkę na drodze. Nie wiem czemu ale cholernie żałuje tego co zrobiłam, nienawidzę gdy jest smutny. No i po co robiłam tą aferę? Aby zepsuć mu życie i być bliżej do zostania jego dziewczyną? Na prawdę teraz straciłam jakąkolwiek chęć.. Chloe! Przecież ty tego nie zrobiłaś dla własnych celów, zrobiłaś to ponieważ się o niego troszczysz i nie chcesz aby żył w nieszczęśliwym związku. Prawda.. Muszę się wziąć w garść. Z moich przemyśleń wyrwało mnie mocne uderzenie piłką w głowę, upadłam na ziemie łapiąc się za bolące miejsce. Gdy obejrzałam się wokół nikogo nie było prócz Belli, która od razu pomogła mi wstać a po chwili podniosła z ziemi piłkę. 
- "Oj wy moje małe dziewczynki, nikt was nie uczył aby nie zadzierać z ludźmi mającymi władzę? Bella życzę miłego dnia w szkole, a tobie Chloe fajnie spędzonego czasu u Lynch'ów :) -M" - Gdy to przeczytała od razu wyrwałam jej piłkę, przeczytałam jeszcze raz i spojrzałam z przerażeniem na belle. 
- Kiedy ona poszła? - Zapytałam spanikowana po czym rzuciłam piłką przed siebie.
- Od razu pobiegła za Rossem, nie widziałaś? - Pokiwałam przecząco głową, dziewczyna westchnęła po czym wzruszyła ramionami. 
- Cholera.. - Właśnie sobie uświadomiłam pewną rzecz, Maia nas nienawidzi więc to raczej dziwne że życzy nam fajnie spędzonego czasu w tych konkretnych miejscach. Bella musi się udać do szkoły a ja do Lynch'ów. - Ja pędzę do domu Rossa ty biegnij do szkoły. - Jak powiedziałam tak zrobiłyśmy. Szybko chwyciłam swój plecak i zaczęłam biec jak najszybciej potrafiłam. Boje się, cholernie się boję co zaraz mnie spotka, ja wiem że ona zaplanowała jakąś zemstę i zaraz ma się dokonać. Chloe to czemu tam biegniesz?! Po to aby doznać kolejnej nie przyjemniej sytuacji? Chloera, sama nie wiem, po prostu chcę zapobiec temu co zaraz się stanie mimo że nie wiem co. Moja logika czasem mnie przytłacza. Po 20 minutach biegu dotarłam pod dom blondaska, gdy już kierowałam się do drzwi ujrzałam jakąś karteczkę przyklejoną do płotu, zerwałam ją po czym przeczytałam "W oknie można zobaczyć to czego się nigdy nie osiągnie -M". Nie chciałam tego robić ale ciekawość mnie zżerała, szybko spojrzałam w okno Rossa w którym... On i Maia darzyli się namiętnymi pocałunkami..

___________________
Wróciłam
wraz z nowym rozdziałem.
Mam nadzieje, że się spodobał i dalej będziecie go czytać :)
Trochę się pomęczymy z tą Maią ale mogę wam zdradzić że niedługo coś nie pójdzie po jej myśli ;)
Pozdrawiam
;**

1 komentarz:

  1. Oj, gdybym teraz spotkała Maię z Twojego opowiadania, mogłaby już zbierać zęby z podłogi...
    Ale bez niej nie byłoby tego wszystkiego, prawda? Każdy bohater to część opowiadania, które bez tej osoby nie byłoby pełne :)
    Wspaniały rozdział :>
    Dobrze, ze coś nie pójdzie po jej myśli bo taka dyktatura nie może chyba tak długo trwać :P
    Pozdrawiam
    ~Wylewająca do komentarza swoje emocje Lau :D

    OdpowiedzUsuń