sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 14


"Ludzie którzy mnie nie znosili, zaczęli się podlizywać"

Po chwili ujrzałam białe światło przez co łagodnie oderwałam się od blondyna, otworzyłam oczy i zaczęłam się rozglądać. Po chwili dotarło do mnie co właśnie się wydarzyło, całowałam się z Rossem. Cholera.. My nie powinniśmy, przecież co dopiero zerwał z Maią i to ją kocha a nie mnie, znaczy.. kochał ale mu nadal zależy. Po sekundzie wydobył się kolejne jasne światło.
- Też to widziałeś? - Zapytałam lekko zdezorientowana. - Wiesz, ten błysk.. - Znów rozejrzałam się dookoła, czy przypadkiem nikt im nie robił zdjęcia, ale nie.. To przecież nie możliwe.
- Pewnie pioruny. - Odpowiedział niepewnie po czym odgarnął z twarzy mój mokry kosmyk włosów. Uśmiechnęłam się do chłopaka a ten odwzajemnił gest, lecz szybko to nie potrwało ponieważ mój uśmieszek zszedł z twarzy po tym jak przypomniałam sobie, że on teraz nie myśli o mnie tylko o Mai. - Coś się stało? 
- Ja.. My.. - Zacinałam się. Chloe wykrztuś to! - Nie powinniśmy. - Nastała cisza, która zaczęła mnie powoli irytować więc postanowiłam dokończyć moją myśl. - Ja wiem, że ty nadal tęsknisz za Maią więc trzeba to zachować w tajemnicy.. Ten pocałunek. - Ledwo to z siebie wydusiłam, ponieważ każde słowo bolało. Moja mina sama mówiła za siebie, że wcale nie chce tak postępować, Ross niestety szybko to zauważył i delikatnie musnął moje usta. 
- Jesteś pewna? - Zapytał patrząc na mnie podejrzliwie.
- Na razie w twoim sercu jest Maia, nie ja. - Odsunęłam się od blondyna. - Lepiej chodźmy, inni jeszcze będą się martwić a my już jesteśmy przemoczeni. - Wyciągnęłam rękę do blondyna, który po kilku sekundach ją chwycił i oboje ruszyliśmy w drogę powrotną. Wracaliśmy jakąś godzinę oczywiście cały czas dręczyła mnie myśl, że będę musiała na razie o tym zapomnieć i nikt nie może się o tym dowiedzieć ponieważ zaczną się nie potrzebne pytania, łączenie imion i tak dalej.. Gdy już doszliśmy do domu Rossa, rozbawieni weszliśmy do środka niestety gdy ujrzeliśmy rozgniewaną Rydel, Max oraz Rikera, uśmiechy szybko nam zeszły z twarzy. 
- Gdzieście się szwendali?! - Powiedziała podniesionym tonem Rydel, która była cała czerwona na twarzy. No pięknie, mamy mały problemik. - Wiecie która godzina?! - Zapytała jeszcze bardziej rozwścieczona. My tylko pokręciliśmy przecząco głowami. 
- Jest północ! - Krzyknęła moja siostra wskazując ręką na wiszący obok zegar, o nawet go nie zauważyłam. - Czy wy macie choć trochę rozumu w tych łepetynach?! 
- Mogliście zginąć! Lub zostać porwanym przez jakiegoś pedofila! - Zaczęła nerwowo chodzić po pokoju Delly po czym zatrzymała się i kontynuowała. - A nawet jakiegoś uciekiniera z psychiatryka.
- Chyba za dużo Wyspy Tajemnic Delly. - Powiedział Rocky leżąc na kanapie, oczywiście miał na brzuchu postawioną wielką miskę z popcornem i żelkami. Dziwne połączenie. Rydel tylko skarciła go wzrokiem po czym powróciła do nas. - To że jesteście pełnoletni, nie znaczy że możecie robić wszystko! - Dokończyła po czym ze zrezygnowaniem opadła na kanapę. Wraz z Rossem nadal staliśmy jak wryci, w sumie każdy nasz krok spowodowałby jeszcze większą wojnę.
- Chloe ty jutro masz szkołę! - Krzyknęła moja siostra odgarniając nerwowo włosy. - Na prawdę nie wiem co z tobą zrobić.. 
- Chwila, czemu ja dostaje za szkołę a Ross nie? - Zapytałam oburzona krzyżując ręce. 
- Ross jutro zostaje w domu, musimy poćwiczyć do koncertu. - Wytłumaczył Riker. Gdy Ross to usłyszał zaczął skakać ze szczęścia jak małe dziecko, ja natomiast tylko westchnęłam. Ładnie, dopiero trzeci dzień a on już się ulatnia.. - Nie ciesz się tak, jutro gdy my będziemy mili przerwy od grania ty pobawisz się w sprzątacza. - Powiedział z chytrym uśmieszkiem, a Rossowi od razu opadł entuzjazm. 
- Natomiast ty, młoda damo odbędziesz surowszą karę. - Powiedziała Max podchodząc do mnie. Uwaga bo coś mi wymyśli strasznego. - Nie jedziesz na biwak. - Cholera.. 
- Co?! - Krzyknęli wszyscy prócz mojej siostruni. 
- Możesz mi zabrać telefon, laptopa, gitarę oraz zabronić wychodzenia z domu do końca tego tygodnia, tylko nie biwak! - Powiedziałam załamanym głosem.
- Zgoda. - Gdy to powiedziała od razu się na nią rzuciłam z wielkim uśmiechem na twarzy. - Do końca tygodnia. A teraz idziemy do domu. - Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę drzwi, ja tylko zdążyłam pomachać na pożegnanie ponieważ po kilku sekundach znalazłam się na dworze. Gdy dotarłyśmy do domu, poszłam do siebie na górę, wzięłam prysznic, umyłam zęby po czym zasnęłam..
- Spóźnisz się! - Ze snu wyrwał mnie krzyk siostry, przez który spadłam z łóżka prosto na twardą ziemie. Ah, jak ja kocham te poranki. - Masz 10 minut na wyszykowanie się, więc nie rób sobie tej drzemki na podłodze. - Zaśmiała się po czym podeszła do framugi drzwi, ja natomiast cała obolała, próbowałam wstać z ziemi. - A i dziś nie pożyczam ci auta, jadę pozałatwiać kilka spraw. 
- Amy i Isabella po mnie przyjeżdżają, więc nie masz się o co martwić. Powiedziałam wygrzebując jakieś ubrania z szafy. Max tylko posłała mi uśmiech po czym zbiegła na dół, natomiast ja zaczęłam się szykować. Po jakiś 10 minutach byłam gotowa a dziewczyny stały pod domem, szybko zbiegłam i wsiadłam do auta. Podróż nie zajęła nam długo, jakieś 15 minut. Gdy tylko przekroczyłam próg szkoły, czułam na sobie spojrzenia wszystkich uczniów, na lekcji nie było lepiej. Gdy siedziałam spokojnie raz Amy, raz z Bellą, ciągłe spojrzenia padały właśnie na mnie, nawet nauczycielka cały czas się gapiła.. Co było trochę dziwne. Matko, czy ja kogoś zabiłam, że oni się tak patrzą? 
W końcu nadeszło wybawienie, czyli Lunch! Cała nasza trójka wyszła z rozbawionymi minami z klasy, gdy już się kierowałyśmy po tacki z jedzeniem zaczepiła mnie jakaś dziewczyna w wielkich czerwonych okularach i dwoma warkoczykami. 
- Hej Chloe. - Powiedziała podekscytowana a zarazem trochę wystraszona, jakby się bała że coś jej zrobię? Matko, ta szkoła jest dziwna.
- Cześć dziewczyno której nie znam. - Uśmiechnęłam się sztucznie po czym spróbowałam od niej odejść i w końcu wziąć tą cholerną tackę z żarciem oraz dołączyć do stołu gdzie siedziały dziewczyny, ale musiała mi przeszkodzić. 
- Jestem Olivia. - Powiedziała wyciągając do mnie rękę, uścisnęłam ją po czym zrobiłam pytającą minę.


Dziewczyna nagle wyjęła jakiś świstek papieru po czym dała mi go do ręki. - Tu masz mój numer, jak będziesz chciała mogę dawać ci korki z Matmy. - Olivia uśmiechnęła się po czym odeszła, ja natomiast stałam zszokowana tą całą sytuacją. Jak dobrze pamiętam, jeszcze wczoraj ludzie traktowali mnie jak powietrze, może to jakaś sprawka Mai, że tak się gapią i szepczą.. Sama nie wiem, to jest chore. Ocknęłam się i chwyciłam za tackę, pewnym krokiem szłam do stolika dziewczyn, gdy tu nagle wyskoczyła mi najgorsza osoba w szkole (oczywiście tuż po Mai). 
- Czego chcesz Samantha? - Zapytałam oschle i przewróciłam oczami, lecz dziewczyna wyglądała na zdziwioną. - Znów wylać swój sok na mnie a następnie obrzucić zawartością kanapki? - Ta sytuacja mianowicie miała miejsce wczoraj, gdy miałam najgorszy dzień w życiu. Powoli sobie szłam do stolika gdy tu nagle jedna z przyjaciółek Samanthy podłożyła mi nogę i oczywiście całe jedzenie wylądowało na podłodze, niedaleko butów blondynki. Dziewczyna wstała i obrzuciła mnie swoją kanapką a następnie oblała sokiem. Nienawidzę jej. Ku mojemu zdziwieniu reakcja dziewczyny na to co jej powiedziałam była inna, Samantha zachichotała a wraz z nią jej przyjaciółki.


- Głuptasku, chciałam cię zaprosić na moją imprezę jutro wieczorem. - I właśnie w tej chwili zamurowało mnie, stałam jak wryta. Dobra mam dwie opcję, albo jest pijana, albo to jakiś zakład. - Jak chcesz to dosiądź się do naszego stolika. - Posłała mi szeroki uśmiech po czym odeszła do swojego stołu wraz z przyjaciółkami, ja natomiast cała oszołomiona podeszłam do Amy i Belli po czym usiadłam po środku nich. 
- Chloe co to za akcja? - Zapytała Amy po czym nabrała sałaty na plastikowy widelec.- Czemu ona do ciebie podeszła? Jeszcze wczoraj cię nienawidziła. 
- Zaprosiła mnie na imprezę i do stolika. - Odpowiedziałam obojętnie po czym ugryzłam kawałek kanapki z sałatą i pomidorem. 
- Co?! - Obie wykrzyknęły a Amy przy okazji wypluła kawałek sałaty prosto na moje włosy, z lekkim obrzydzeniem to zdjęłam po czym położyłam jej na tackę. 
- Wiem, wiem, to dziwne. - Powiedziałam wkładając sobie pomidora do buzi. - Według mnie to jakiś głupi zakład. 
- Chloe, cała szkoła się na ciebie gapi, jakaś dziewczyna proponuje ci korki a teraz to? - Spojrzała na mnie Amy po czym znów wróciła do nabijania sałaty na widelec. - To na pewno nie zakład. 
- Może jakaś plotka na twój temat? W końcu szepczą całymi dniami zerkając na ciebie. - Powiedziała Bella wymachując plastikowym widelcem, ja tylko wzruszyłam ramionami po czym wzięłam kolejnego gryza kanapki. 
- Plotki wymyśla Samantha, które są raczej negatywne więc odpada. - Stwierdziła blondynka po czym wzięła kolejny liść sałaty do buzi. 
- A Maia? Ona mogła coś zdziałać. - Mówiła Bella z pełną buzią, śmieszny widok.
- No jasne, Maia załatwiła jej korki z matmy oraz przyjaźń z Samanthą. - Powiedziała ironicznie Amy po czym nabiła na widelec pomidora i wepchnęła go sobie do buzi.
- Według mnie to jedna wielka pomyłka. - W końcu się odezwałam, ponieważ miałam dosyć tych teorii spiskowych. Po chwili poczułam znów na sobie masę spojrzeń, gdy tylko się odwróciłam głowy obserwatorów skierowały się w przeciwne strony. - Chyba podziękuje za jedzenie. - Jak powiedziałam tak zrobiłam, zostawiłam dziewczyny przy stoliku a sama udałam się do toalety, znaczy nie sama, byli jeszcze obserwatorzy.

*Max*

- Jak znalazłeś dla mnie czas? Przecież dziś mieliście mieć próby. - Powiedziałam, trochę zestresowana a zarazem szczęśliwa. Uwielbiam z nim spędzać czas, zwłaszcza gdy jesteśmy sami lecz często czuję się tak jak teraz czyli cholernie zestresowana. 
- Dałem bratu zadanie, aby posprzątał cały dom. - Uśmiechnął się do mnie a ja odwzajemniłam gest. Jejciu, jaki on ma cudowny uśmiech, taki słodki a zarazem zadziorny. - Mamy trzy godziny dla siebie, no chyba że Rocky i Ell zabiorą się za robienie naleśników, to pięć. - Oboje wybuchliśmy śmiechem. W sumie racja, gdy ta dwójka bierze się za gary, cała kuchnia wygląda jak pobojowisko, pamiętam jak kiedyś robili omleta u nas w domu na śniadanie.. Po tamtej sytuacji nie mają wstępu do kuchni.
- To gdzie idziemy? - Zapytałam Riker'a po czym odgarnęłam swoje włosy do tyłu. 
- Może lody? - Zapytał blondyn posyłając mi ten piękny uśmiech, jakże inaczej odwzajemniłam gest po czym chłopak splątał nasze dłonie i ruszyliśmy przed siebie poszukując jakiejś budki. Dręczy mnie myśl, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.. Strasznie chciałabym coś więcej, no ale cóż to on też musi zdecydować. W pewnym momencie dostrzegłam mały kiosk. 
- Riker, zaraz wrócę. - Powiedziałam po czym pocałowałam chłopaka w policzek i skierowałam się do małego kiosku. Poprosiłam sprzedawcę o dwie gumy do żucia, które chciała Delly. Gdy już zapłaciłam mój wzrok przykuła pewna gazeta na której był.. Ross i Chloe?! Bez zastanowienia kupiłam tą gazetę i podbiegłam do blondyna. Szybko chwyciłam chłopaka za rękę i pociągnęłam w kierunku najbliższej ławki. 
- Co się dzieje? - Zapytał zniecierpliwiony blondyn. Ja bez odpowiedzi, wyciągnęłam gazetę z torby po czym rzuciłam mu ją na kolana. Na okładce było zdjęcie Rossa który niesie Chloe, a pod tym podpis "Czy Chloe Anderson i sławny Ross Lynch są razem?". 
- Przecież wiesz, że to nie prawda. Oni by nam od razu powiedzieli. - Powiedział spokojnie po czym zaczął przewijać gazetę, aż w końcu natknął się na stronę 16, gdzie było zdjęcie jak oni się całują. Nie ukrywam że zszokowało mnie to strasznie, zresztą Riker'a też. Chłopak widocznie był wczytany w artykuł, ja natomiast byłam zła i szczęśliwa jednocześnie. Zła dla tego że nam nic nie powiedzieli a szczęśliwa ponieważ siostra w końcu jest z Rossem. Moje przemyślenia przerwał Riker, który zaczął czytać na głos.
- "Znany Ross Shor Lynch był widziany z niejaką Chloe Anderson przy znaku Hollywood. Jeden z paparazzi uchwycił moment ich pocałunku w deszczu, jakże romantycznie. Gratulujemy nowej parze.." - Przeczytał po czym spojrzał na mnie z wielkim uśmiechem. - W końcu razem. Tylko czemu nic nie mówili? 
- Może nie byli gotowi.. Nie ważne. - Wyrwałam chłopakowi gazetę, chowając ją do torby. - Powiedzmy o tym Rydel, dopiero potem uzgodnimy co z tym fantem zrobić. 

*Chloe*

Po powrocie ze szkoły od razu walnęłam się na łóżko i gapiłam się w sufit. Cholera.. Co tu ze sobą porobić? Może ogarnę dom dla zabicia nudy? Zaraz.. Co? Przecież nie ma Max, to znaczy że mogę wszystko, a pierwszym celem będzie obejrzenie telewizji. Z wielkim uśmiechem zbiegłam na dół i rzuciłam się na kanapę. Chwyciłam pilota i zaczęłam 'skakać' po kanałach, pech chciał że nic ciekawego nie było w telewizji więc puściłam MTV mając nadzieje że posłucham sobie muzyki lecz to co usłyszałam zupełnie mnie rozczarowało..

___________________
No heloł
Mam nadzieje że Rozdział udany ; D 
Mimo że troszkę krótki :/
Jutro o tej samej godzinie wrzucę nowy
Pozdrawiam ;**

6 komentarzy:

  1. Udany rozdział :D
    Akcja podejrzana, jestem ciekawa o co chodzi :P
    Ha ha! Wpadli! Rhloe :3
    Ekstra rozdział :>
    Nie ma pomysłu co by tu napisać ;_;
    Słyszałaś może o serii pt. ''Felix, Net i Nika''?
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      I tak słyszałam

      Usuń
    2. W takim razie powiem tyle, że to świetne książki :D
      Jak na razie jestem na 7 części :P

      Usuń
    3. To już wiem jaką książkę przeczytam po Czarze Ognia :)

      Usuń