niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 3


"Czemu rzeczy niemożliwe stają się możliwe?"

- Śniadanie! - Usłyszałam krzyk dochodzący z dołu. Chciałam się przewrócić na prawo lecz zapomniałam że śpię na krawędzi łóżka no i oczywiście z wielkim hukiem wylądowałam na ziemi.
Czemu każdego dnia musi mi się przytrafić coś co może mnie zabić, ośmieszyć lub wprowadzić w kłopoty? Widocznie dar od boga.. Ale są i plusy tego "daru", w końcu przez zagapienie się poznałam Amy. Właśnie! Amy! Muszę dziś do niej zadzwonić i opowiedzieć co mnie wczoraj spotkało, ciekawe jak zareaguje na to.. A może jednak zachowam to dla siebie? W sumie i tak go nigdy nie zobaczę, a Amy może się tylko nie potrzebnie martwić. Z moich przemyśleń wyrwał mnie mocny cios poduszką od siostry.
- Jajecznica czeka, a ty na ziemi sobie siedzisz. - Powiedziała po czym odłożyła poduszkę na miejsce i wyszła z pokoju. Szybko wstałam, trochę ogarnęłam włosy które są strasznie skołtunione, a następnie wybiegłam z pokoju. Od razu poczułam zapach jajecznicy z boczkiem.. Mniam! Zbiegłam po schodach cała w skowronkach lecz mój stan szybko się zmienił gdy zobaczyłam siedzącą przy stole samą Max.
- Gdzie rodzice? - Zapytałam odsuwając krzesło a następnie siadając na nim. Siostra milczała. Nalałam sobie wody po czym dodałam. - Powiedz.
- W pracy - Szybko wbiła wzrok w jajecznice, zrobiłam to samo. Zaczęłam dziobać widelcem i przerzucać kawałki boczku na drugą stronę talerza. Znów to samo, nie mają czasu na własne dzieci! Mam już tego wszystkiego dosyć, na początku obiecują że będą z nami spędzać więcej czasu, a potem 'niespodziewanie' dowiadują się że mają więcej godzin. Przypadek, faktycznie. Nigdy nie będziemy idealną rodziną, która spędza ze sobą najwięcej czasu, troszczy się o siebie nawzajem, je rodzinne śniadania, obiady, kolacje.. Mam tego wszystkiego dosyć! Nie dość że krzywdzą mnie to i Max, przecież widzę w jej oczach smutek i tęsknotę. Nie wiem już co o tym myśleć..
Zdenerwowana wstałam i wyrzuciłam moją nie tkniętą jajecznice do kosza. Jakoś straciłam apetyt.
Max nie przejęła się tym za bardzo, wzruszyła tylko ramionami i wróciła do jedzenia. Szybko pobiegłam na górę i walnęłam się na łóżko. Wzięłam swój telefon i zaczęłam coś w nim grzebać, nagle na wyświetlaczu pojawił mi się numer Amy. Zerwałam się do pozycji siedzącej i odebrałam telefon.
- Co się nie odzywasz? - Usłyszałam wesoły głos wydobywający się ze słuchawki. - Myślałam że zadzwonisz jakąś godzinę temu, wiesz jest już 10.
- Niedawno się obudziłam. - Tłumaczyłam. - I tak miałam do ciebie zadzwonić, muszę ci coś powiedzieć. - Dokończyłam a następnie położyłam się na łóżku.
- Oj ja też! - Wykrzyknęła do słuchawki. - Jak byłam rano na spacerze, widziałam Maie oczywiście z Ross'em i Ellington'em.
- Ellington'em? - Zdziwiłam się.
- No ten brunet z parku, matko. - Zaśmiała się - No i oczywiście podchodzi do mnie Panna od kawy i mówi "Fajnie się wczoraj bawiłaś, ze swoją blondi
? hihi" - Zaczęła udawać głos Mai, brzmiało to komicznie. - Ja z wielkim uśmiechem na twarzy odpowiadam jej że, bawiłam się jak nigdy. - Zatrzymała się aby wziąć oddech. - A ona na to "Mam plan aby cię zniszczyć Evans" po czym odeszła i na moich oczach przytuliła się do Ross'a. - Jej głos posmutniał.
- Nie przejmuj się nią.. - Powiedziałam spokojnym tonem. Wiem jaki musiała zadać jej cios, nie dość, że Maia odebrała jej przyjaciela to jeszcze na jej oczach przytula się do niego. - Na takich ludzi nie warto tracić nerwów. - Próbowałam ją uspokoić ale chyba jej to nie pomogło.
- Nienawidzę jej. - Powiedziała oschle. - Mogę się założyć, że zacznie z nim chodzić. - Powiedziała już bardzo cicho, ledwo co usłyszałam.
- Tu bym zaprzeczyła. - Cicho się zaśmiałam. - On jest jej przeciwieństwem. Znaczy.. wywnioskowałam to z twoich opowiadań. - Niech się zamknę. Błagam.
- Może i masz racje.. - Cicho się zaśmiała. Gdy znów powróciłam do pozycji siedzącej zobaczyłam w drzwiach moją siostrę, która pokazywała na migi abym się rozłączyła.
- Amy muszę już kończyć, zadzwonię wieczorem. - Powiedziałam po czym się rozłączyłam. Szybko wstałam z łóżka i podeszłam do siostry która opierała się o framugę drzwi.
- Zbieraj się, za kilka minut przyjdzie Rydel. - Powiedziała po czym rzuciła mi jakieś ciuchy i wskazała palcem na toaletę. Posłusznie weszłam do wskazanego pomieszczenia, rozebrałam się do naga i weszłam pod prysznic. Szybko umyłam ciało a potem przeszłam do mycia włosów.
Wyskoczyłam spod prysznica, wytarłam się a następnie przebrałam. Z mokrymi włosami zeszłam na dół gdzie stała moja siostra a obok niej blondynka była bardzo ładna i cały czas uśmiechnięta, pewnie Rydel. Gadały o nocy filmowej która ma się odbyć po jutrze. Znając moje jakże cudowne życie, będą chciały mnie tam zabrać, w sumie to nie ma na co narzekać, uwielbiam filmy więc to może mi się spodobać. Usiadłam na ostatnim schodku i czekałam aż Max skapnie się że już przyszłam. Pewnie zorientuje się za jakieś 5 minut i ochrzani że nie wysuszyłam włosów a następnie wyjdziemy pewnie gdzieś na miasto. Na dworze jest jakieś 40 stopni a moja siostra nienawidzi spędzać czasu w domu, zwłaszcza w tak piękne dni. Mi to obojętne, ważne abym miała przy sobie dobrą książkę i mogę chodzić wszędzie. Z moich przemyśleń o wysokiej temperaturze wyrwał mnie głos siostry.
- Chloe! Dla czego masz mokre włosy?! - Krzyknęła po czym blondynka stojąca obok się zaśmiała i poklepała moją siostrę po plecach dając znak aby się uspokoiła. Zadziałało, Max uśmiechnęła się i znów skierowała do mnie. - Idź je wysusz, a potem pogadamy. - Powiedziała spokojnie i powróciła do rozmowy ze swoją przyjaciółką? koleżanką? No z Rydel. Wbiegłam po schodach na górę a następnie skierowałam się do swojej toalety, no i oczywiście zaczęłam suszyć włosy. Zajęło mi to jakieś 10 minut. Korzystając z czasu pomalowałam rzęsy i posmarowałam usta błyszczykiem. Po raz setny zbiegłam na dół i stanęłam obok Max.
- Suche włosy to podstawa. - Zaśmiała się blondynka. - Jestem Rydel. - Powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Chloe. - Powiedziałam i również się wyszczerzyłam. - Ta od wkurzania siostry mokrymi włosami. - Obie wybuchłyśmy śmiechem, Max udawała zdenerwowaną ale po chwili również zaczęła się śmiać. We trójkę usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy rozmawiać na różne tematy, najwięcej to poznawałyśmy siebie nawzajem z Rydel. Okazało się że uwielbia ten sam serial co ja czyli "Pamiętniki Wampirów", ale akurat za jej ulubionym kolorem to nie przepadam no ale cóż, kto co woli. Powiedziałam jej że jestem wyjątkowo nieśmiałą osobą. Wspomniałam też coś o moim zainteresowaniu do gitary i filmów. Na prawdę świetnie mi się z nią gada, jest bardzo pozytywną osobą i potrafi doradzać.
- To co dziewczyny, idziemy na spacer? - Zapytała moja siostra, wstając z kanapy. - No chyba że chcecie przegapić ten piękny dzionek. - Zaśmiała się, w tym samym momencie usłyszałyśmy grzmoty. Cholera. Burza idzie akurat wtedy kiedy mój dzień zapowiadał się bardzo ciekawie.
- Zaraz lunie. - Powiedziała Rydel wstając i podchodząc do okna. Wpatrywała się w nadchodzące czarne chmury. - To świetna okazja na noc filmową! - Wykrzyknęła odwracając się do nas z wielkim uśmiechem. Noc filmowa? Czy ona na prawdę chce iść na plaże w burze?
- Przecież w burze to nie możliwe. - Wtrąciła moja siostra, z lekkim uśmiechem na twarzy. Widocznie też nie rozumiała pomysłu Rydel.
- Wy myślicie że ja chce iść na tą noc filmową w plenerze? - Wybuchła śmiechem. Szybko się uspokoiła i skrzyżowała ręce. - Miałam na myśli abyście przyszły do mnie na noc. Wiecie babska noc filmowa. - Czy ja wiem? Nie za bardzo pali mi się aby pójść do niej na noc.. Znaczy z jednej strony chce a z drugiej się strasznie tym stresuje.. Matko! Chloe! W końcu ktoś cię zaprosił do siebie na noc i to nie jest Kate. Niby tak ale nadal ściska mnie w brzuchu ze stresu.. I tak pewnie nie pójdziemy bo Max się nie zgodzi.
- Pewnie! - Cholera. - To nie będzie to samo co kino w plenerze.. To będzie o wiele lepsze. - Krzyknęła moja siostra i przytuliła się do Rydel. Obie zaczęły skakać ze szczęścia jak wariatki, ja natomiast stałam i się zaczęłam z nich śmiać.
- Macie 3 minuty na spakowanie się. - Powiedziała Rydel po czym usiadła na kanapie i zaczęła coś robić w telefonie. Wraz z moją siostrą wbiegłyśmy na górę. Szybko weszłam do mojego pokoju chwyciłam pierwszą, lepszą torbę wiszącą na wieszaku otworzyłam ją i po kolei zaczęłam pakować rzeczy. Na początek wpakowałam swoją piżamę, potem ubrania na następny dzień, szczotkę do zębów, pastę, szczotkę do włosów, ręcznik... Nagle usłyszałam krzyk Max.
- Chloe my już wychodzimy bo nie chcemy aby złapał nas deszcz! Dojdź do nas jak skończysz się pakować! - Wykrzyczała. Czy ona serio myśli że ja jestem jakimś jasnowidzem i wiem gdzie mieszka Rydel?
- Wyglądam ci na wróżbitę? - Zapytałam krzycząc aby mnie usłyszała.
- Nie, a co? - Krzyknęła. Matko ona serio jakaś mało kumata jest.. A może specjalnie nie chce mi powiedzieć abym nie przyszła? Hm..
- Po wyjściu w prawo. Jak przejdziesz trzy domy prosto, to zobaczysz taką wielką kremową wille. Tam podchodzisz i pukasz do drzwi. - Krzyknęła mi Rydel równocześnie śmiejąc się, po chwili usłyszałam trzask zamykających się drzwi i kolejny grzmot. Dobra muszę się szybko zbierać aby mnie nie złapał deszcz. Czego mi brak?.. Czego mi brak?.. No tak telefon! Zaczęłam wielkie poszukiwania które zajęły mi jakieś 10 minut, oczywiście okazało się że telefon był pod moją poduszką. Szybko wrzuciłam go do torby, wzięłam klucze od domu i zbiegłam na dół. Zgasiłam światła i w końcu wyszłam, zamknęłam dom na klucz gdy tylko skierowałam się w prawo poczułam się jak pod prysznicem.. Oczywiście lunęło i to cholernie mocno. Zaczęłam biec prosto aby szybko dotrzeć do domu Rydel, niestety i tak wyglądałam jakbym właśnie została wyjęta z basenu. Po kilku minutach ujrzałam wielką kremową wille. Szybko podbiegłam pod drzwi i zapukałam. Cała się trzęsę i nie wierze że o tym pomyśle ale na prawdę chcę wejść do tego domu. Zapukałam jeszcze raz, widocznie ktoś się zirytował bo usłyszałam głośny krzyk "Jezu już idę!" Po chwili drzwi się otworzyły a ja zamarłam.
- Cholera.. - Tylko to zdołałam z siebie wykrztusić.


___________________________

Przepraszam,
że tak długo nie było rozdziału
ale się rozchorowałam i nie dawałam rady pisać.
Następny Rozdział postaram się wrzucić po jutrze. Mam nadzieje że ten wam się podoba.
I jeszcze przepraszam za to, że rozdział taki krótki ale obiecuje że następny będzie o wiele dłuższy
; * 

2 komentarze:

  1. Jak dla mnie ozdział jest długi. Wspaniale piszesz aww... kto otworzyl? Ross? A moze bardziej Maia? :-) heh cierpliwie poczekam :D fantastyczny rozdzial, milego dnia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś postaram się wrzucić kolejny rozdział :3

      Usuń