niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 9


"Jednym przytuleniem potrafisz naprawić wszystko niż 1000 słów"

Stoję nieruchomo na ulicy. Nie zwracam uwagi na ludzi przechodzących obok i patrzących się na mnie jak na jakąś wariatkę, teraz myślę tylko o jednym. O Rossie. Czemu mi nie powiedział że to Maia? Czemu nie próbował się wybronić? Czy mu na pewno zależy?.. Matko, Chloe! Przed chwilą Delly wytłumaczyła ci wszystko, więc wbij sobie w końcu do głowy, że jesteś dla niego tak samo ważna i Ross będzie tak czy inaczej cierpiał gdy zapomnę, zresztą sama będę cierpieć. Muszę z nim porozmawiać zanim będzie za późno, w końcu aktualnie przebywa z Maią która na prawdę potrafi manipulować człowiekiem. Nagle z moich przemyśleń wyrwał mnie głośny klakson jakiegoś auta, szybko odskoczyłam na bok i zaczęłam biec w kierunku domu Lynch'ów, nie zwracając uwagi że jakiś facet wysiadł z auta i zaczął coś do mnie krzyczeć. Gdy stałam już pod drzwiami wielkiego domu na chwilę się zawiesiłam. Czy ja na pewno chcę to zrobić? Matko boska jasne że chcesz! Tylko pytanie czy on mi wybaczy za te oskarżenie.. Powoli podniosłam pięść do góry i gdy już miałam zapukać zacięłam się. Dobra Chloe, Maia narobiła bałagan a ty masz za zadanie go posprzątać. Szybko zapukałam do drzwi i czekałam aż ktoś mi je otworzy. Po kilku minutach nikt nie przychodził więc postanowiłam to powtórzyć, oczywiście przyniosło skutki. Po kilku sekundach usłyszałam jak ktoś idzie w kierunku drzwi, lekko się uśmiechnęłam ponieważ myślałam że otworzy mi domownik a nie Maia. Gdy tylko ją zobaczyłam uśmiech zszedł mi z twarzy.


- Czego? - Zapytała jakże kulturalna i dobrze wychowana Maia. - Chcesz jeszcze porobić afery? 
- Prawie trafiłaś. - Powiedziałam sarkastycznie po czym się uśmiechnęłam. - Chce pogodzić się z Rossem. - Gdy to powiedziałam brunetka się zaśmiała w tym samym czasie łapiąc się za brzuch. 
- Śmieszna jesteś. - Powiedziała już normalnie. - A teraz idź. - Wskazała palcem przed siebie po czym posłała mi złośliwy uśmieszek. 
- My chyba mamy zupełnie inne poczucie humoru. - Powiedziała mierząc ją wzrokiem. Szybko odgarnęłam swoje włosy do tyłu i sztucznie się uśmiechnęłam. - Wpuść mnie. 
- Mogę jedynie odprowadzić do twojego domu. - Spojrzała na mnie szczerząc się. Co jak co, ale zabawna to ona ani trochę nie jest.
- Przesuń się. - Warknęłam na co Maia się tylko uśmiechnęła. 
- Hahaha.. Nie. - Powiedziała po czym skrzyżowała ręce i zaczęła mi się dziwnie przyglądać. 
- Czemu ja się w ogóle z tobą kłócę? Przecież ty tu nawet nie mieszkasz. - Zaśmiałam się po czym przepchnęłam ją na ścianę i weszłam do domu otrzepując ręce. I że mnie dopiero teraz olśniło aby coś takiego zrobić. Nie ważne. Teraz muszę się skupić na znalezieniu Ro..
- Co ty tu robisz? - Usłyszałam jego głos za plecami, szybko się odwróciłam i zobaczyłam go stojącego zaledwie kilkanaście centymetrów ode mnie. Przez głowę przeszło mi 1000 myśli, co zrobić, jak się zachować.. Ale nie wiedziałam co powiedzieć ponieważ wiem, że go skrzywdziłam ale równie dobrze on zrobił mi to samo tylko, to była Maia ale ja myślałam że on.. Matko to jest zbyt skomplikowane, zresztą nie teraz o tym. Szybko się otrząsnęłam i spróbowałam coś z siebie wydusić.
- Ja.. Ja.. - Jąkałam się. - Ja.. 
- Ty? - Zapytał oschle. Wzrok miał wbity w ziemię a ręce skrzyżowane. Nerwowo odgarnęłam do tyłu włosy i zaczęłam kontynuować.
- Zrobiłam coś czego strasznie żałuje.. - Powiedziałam próbując nawiązać z nim kontakt wzrokowy, chciałam jeszcze raz ujrzeć jego piękne, czekoladowe oczy. - Myślałam, że to ty ale potem zorientowałam się że to Maia. - Ross nadal miał spuszczoną głowę. - Przepraszam. - Cała się trzęsłam, blondyn chyba to zauważył ponieważ uniósł na mnie wzrok po czym ściągnął bluzę i mi ją nałożył. Trochę śmieszne ponieważ trzęsę się ze strachu przed jego utratą a nie z zimna.
- Myślisz że zwykłe "przepraszam" wystarczy? - Zapytał w końcu łapiąc ze mną kontakt wzrokowy. Ujrzałam te cudne, czekoladowe oczy.. Chwilę się w nie wpatrywałam po czym spuściłam wzrok. 
- Nie. - Odpowiedziałam krótko i już czułam że łzy napływają mi do oczu. Przez jakieś 4 minuty panowała nie zręczna cisza. W końcu nie wytrzymałam i wyrzuciłam wszystko z siebie. - Ross, słuchaj mnie teraz. - Nadal wpatrywał się w swoje buty. - Nie chcę tracić tak wspaniałego przyjaciela, który zna mnie jak nikt inny i zawsze potrafi mnie wysłuchać po czym doradzić. - Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. - Głupio zrobiłam że nawet nie dałam ci tego wszystkiego wytłumaczyć, zresztą rozumiem że nie chciałeś wypaplać że to twoja dziewczyna. - Nabrałam trochę powietrza. - Ale sama nie powinnam tak cię traktować, mimo że te podarte zdjęcie cholernie mnie zabolało. - Westchnęłam po czym wytarłam bluzą blondyna swoje łzy. - Czas leci Ross, jeżeli chcesz po tej akcji zapomnieć zrozumiem to i będę cierpieć na co zresztą zasłużyłam, lecz jeżeli postanowisz mi wybaczyć będę najszczęśliwszym człowiekiem na calutkiej ziemi i nigdy już nie popełnię tego głupiego błędu. - Skończyłam nabierając dużo powietrza. Cały czas wpatrywałam się w blondyna, który stał nieruchomo w tej samej pozycji co 5 minut temu. - Cholera Ross odpowiedz! - Gdy tylko krzyknęłam chłopak bez zastanowienia rozłożył ramiona a ja się w niego wtuliłam.


W końcu poczułam się spokojniej, wiem że jestem już bezpieczna i nie obchodziło mnie że właśnie teraz wszyscy obecni się gapili a Maia była trzymana przez Rocky'ego, zapewne bał się że mnie zaatakuje. Zresztą, nie ważne. Cieszę się że pogodziłam się z moim blondaskiem i mogę znów powrócić do normalnego funkcjonowania. Ale ja go cholernie kocham, czuję się tak dobrze gdy mnie przytula, nie chcę tego kończyć. Najbardziej bym chciała zatrzymać czas i cieszyć się tą chwilą w nieskończoność, lub zachować ten fragment i powracać do niego kiedy zechcę. Niestety tak się nie da jak i nie da się przytulać przez godzinę. Blondyn odsunął się ode mnie i zaczął wpatrywać w moje oczy które były przepełnione łzami, ale nie smutku tylko szczęścia. W końcu mogłam wpatrywać się w jego cudne oczy tyle ile zechcę i nikt mi w tym nie przeszkodzi, nawet on. Staliśmy tak jakieś 3 minuty po czym blondyn się uśmiechnął a ja odwzajemniłam gest nadal wpatrując się w jego hipnotyzujące oczy. 
- Panno Anderson, zapraszam panią dziś na maraton filmowy, przyjmuję pani moją ofertę? - Wyszeptał aby nikt tego nie usłyszał, a zwłaszcza Maia która zapewne zrobiłaby mu awanturę.
- Przyjmuję pańską ofertę, Panie Lynch. - Szepnęłam po czym jeszcze raz go przytuliłam, tylko że mocniej i dłużej. Nie mogę uwierzyć że jedno złe słowo mogło spowodować utratę Rossa, i co by wtedy było? Unikałabym jego calutką rodzinę oraz wszystkich istniejących na tej planecie? Znów zamknęłabym się w sobie? Tego nie wiem ale jednego jestem pewna, ułatwiłabym tylko sprawę Mai, czego bym nie zniosła. Sam widok Rossa z nią mnie przytłacza.. Dobra Chloe, pogodziliście się i na tym zostań, teraz masz tylko za zadanie nie pozwolić blondaskowi zmienić się w nierozwiązalną zagadkę. Tak mam rację, muszę się wziąć w garść.. Matko boska gadam sama do siebie, jak tak dalej pójdzie muszę się zapisać do psychologa. Po oderwaniu się od siebie jeszcze raz uśmiechnęłam się do blondyna który nie zdążył odwzajemnić gestu ponieważ Maia wpiła mu się w usta. Cholera, Chloe tylko się nie rozklejaj! I przestań do siebie gadać! Szybko podeszłam do siostry, oczywiście unikając mojej ukochanej parki która na oczach wszystkich właśnie się całowała, w sumie to Maia nie obchodzi ją co o niej myślą ludzie. 
- Max idziemy? - Zapytałam machając jej ręką przed twarzą. W pewnym momencie usłyszałam jakieś mamrotanie panny od kawy, coś w stylu "Ross nie tutaj" Jak oni mnie obrzydzają, mimo że ich nie widzę. Szybko pstryknęłam siostrze przed oczami która od razu się ocknęła. - Chce stąd iść. - Powiedziałam stanowczo po czym chwyciłam ją za rękę i wyprowadziłam z domu ignorując te jakże namiętne pocałunki Rossa i Mai oraz całą ich publikę. Gdy obie znalazłyśmy się na świeżym powietrzu zaczęłyśmy iść w ciszy do domu. Teraz tylko marzyłam o położeniu się na swoje mięciutkie łóżko, wtulenie się w podusie, zadzwonienie do Amy i opowiedzenie o całej zaistniałej sytuacji a na koniec pójście do Rossa na maraton filmowy który zapewne zacznie się o jakiejś 22 ponieważ teraz jest 20 a on musi wszystko naszykować, a no i pozbyć się Mai. Gdy tylko sobie to wyobraziłam uśmiech sam pojawił się na twarzy. Nagle moje przemyślenia oraz tą cudną ciszę przerwała Max.
- Dobrze że się pogodziliście. - Powiedziała wpatrując się w swoje buty. - Przypomnij mi czemu nie jesteście razem? - Zapytała z wielkim uśmiechem na twarzy a ja przewróciłam oczami. Czy ona nie potrafi czasem przystopować lub zadawać pytania w odpowiednich momentach a no i oczywiście zadawać LOGICZNE pytania.
- Ponieważ ma dziewczynę a do mnie nic nie czuje i nigdy nie będzie czuł? - Powiedziałam jakby to było oczywiste po czym uśmiechnęłam się do siostry która nie odwzajemniła mojego gestu. Szybko chcąc zmienić temat zaczęłam dopytywać się o Rikera. Oznajmiła że to tylko przyjaźń i nawet sobie nie robi u niego nadziei lecz po kilku minutach mojego wypytywania pękła i przyznała że jej się cholernie podoba i boi się odrzucenia. Jak dla mnie było to trochę głupie, ponieważ na pierwszy rzut oka widać że mają się ku sobie. Zaczęłam jej tłumaczyć że według mnie on do niej również coś czuje. Gdy dotarłyśmy do domu z wielką ulgą wbiegłam do mojego pokoju, wzięłam prysznic i przebrałam się w coś w miarę luźnego.  Gdy już odświeżona wyszłam z łazienki zadzwoniłam oczywiście do Amy i opowiedziałam jej o wszystkim, jak się spodziewałam nie była zadowolona, była wręcz wściekła że Ross dał się otumanić Mai. Na rozmowie zeszło nam się jakieś 2 godziny. Dużo dyskutowałyśmy na temat bliskiej nam szkoły i wyobrażałyśmy sobie jak to nasza ukochana parka będzie spędzać razem czas w szkole. Nie zapomniałam jej wspomnieć o tym że zakochałam się w Rossie, na początku nie była zadowolona lecz potem zdecydowała się mi pomóc. Za bardzo nie wiem w czym, on ma dziewczyne a ja jestem tylko przyjaciółką. Była już 22 więc szybko pobiegłam do Rossa, który miał wyszykowany cały swój pokój na maraton. Oglądaliśmy filmy do jakiejś 5 po czym oboje usnęliśmy na kanapie. Ostatnie dni wakacji szybko zleciały, oczywiście spędziłam je tylko z Amy ponieważ Ross nie miał dla nas czasu, był zbyt zajęty swoją dziewczyną. Skąd ja wiedziałam że tak będzie?.. Nie ważne. Tak w ogóle mimo że będę w klasie z Amy, Rossem oraz niestety Maią nadal się stresuje tych wszystkich nowych osób, już myślałam że zdążyłam o tym zapomnieć.. a jednak nadal tkwi to w mojej głowię.

_____________________
Mam nadzieje,
że się wam podoba
według mnie kiepsko wyszedł ale to już wy oceńcie.
Jutro postaram się wrzucić kolejny rozdział w którym będzie się dużo działo..
Dzięki za czytanie.
 ;**

2 komentarze:

  1. Awww fantastyczny <3
    Fajnie, że się pogodzili :3
    Dziękuję, że piszesz takie wspaniałe opowiadanie
    Miłego dnia xx

    OdpowiedzUsuń