niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 8


"Wyrzuciłeś do kosza wspomnienia, przy okazji wyrzucając naszą przyjaźń"

Drzwi się otworzyły a przed sobą zobaczyłam Rossa i.. Maie. Chwile staliśmy w bezruchu wpatrując sobie w oczy, nagle szybko wbiłam wzrok w jego biurko w pokoju ponieważ łzy zaczęły mi napływać do oczu a nie chciałam aby któreś z nich zobaczyło jak płaczę. Jestem roztrzepana, nic do mnie nie dochodzi ale szybko to się zmieniło kiedy zobaczyłam podarte zdjęcie.. Jego ulubione.. Pewnie ja i Amy jesteśmy w śmietniku. Czyli zapomniał? Chce? Może się już szykuje a Maia mu tylko pomaga? Poczułam jak łzy zaczęły mi spływać po policzku, po chwili poczułam jak ktoś mną wstrząsa, był to Ross. Uniosłam głowę i spojrzałam na niego ze strachem, smutkiem oraz nienawiścią.
Czułam jak wszystko we mnie bulgotało. Czemu on mi to robi? Te zdjęcie już potwierdza wszystkie moje podejrzenia. Maia namieszała mu w głowię i teraz jest tylko ona a ja to jedynie tło. 
- Chloe, co się dzieje? - Zapytał z troską w głosie. 
- Po co pytasz, skoro i tak chcesz o mnie zapomnieć? - Zapytałam wpatrując się w jego czekoladowe oczy. 
- Co ty pleciesz? - Podniósł nerwowo głos po czym złapał się za tył głowy, mimo to nie spuszczał ze mnie wzroku. 
- Przez chwilę faktycznie wierzyłam, że będziesz chciał nadal się ze mną przyjaźnić ale teraz.. - Powiedziałam po czym odgarnęłam włosy ponieważ zaczęły wpadać mi do buzi. 
- I chce! Chloe jesteś dla mnie tak samo ważna jak Maia. - Powiedział łapiąc mnie za dłonie. 
- Że co proszę? - Wtrąciła się brunetka obejmując w pasie blondyna, on odruchowo puścił mnie. 
- O tym mówię. - Powiedziałam powoli odsuwając się od niego. Nie mogę uwierzyć, że przy niej nawet nie może mnie dotknąć, po prostu jest inny niż myślałam. To już nie jest czuły oraz opiekuńczy Ross teraz jest człowiekiem który staję się tajemnicą dla wszystkich, tylko nie dla Mai.
- Chloe, czemu uważasz że chcę o tobie zapomnieć? - Zapytał całkiem poważnie wpatrując mi się w oczy. Byliśmy tylko my, zapomniałam nawet o tym że koło blondyna stoi Maia która się do niego lepi i wysyła mi zapewne chytre uśmieszki. 
- Wyrzuciłeś do kosza wspomnienia, przy okazji wyrzucając naszą przyjaźń. - Po wypowiedzeniu ty słów chłopak złapał się za głowę i zaczął coś mamrotać. Wzruszyłam ramionami i już miałam odejść kiedy blondyn złapał mnie za rękę i nie pozwolił iść. 
- O! Dotknąłeś mnie. - Powiedziałam po czym szybko zerknęłam na Maie, która wyglądała na oburzoną oczywiście poprawiło mi to trochę humor ale nie na długo, gdy znów spojrzałam w czekoladowe oczy blondyna załamałam się, nadal mnie trzymał ale nic nie powiedział. - Może idź powydzierać mnie z innych zdjęć, przynajmniej czymś się zajmiesz. - Szybko szarpnęłam ręką i uwolniłam z uścisku blondyna. Odwróciłam się i już miałam zejść na dół gdy poczułam chęć spojrzenia na blondyna, powoli się odwróciłam i nasze spojrzenia znów się spotkały. W jego oczach widziałam smutek. W pewnym momencie spuścił wzrok a Maia pocałowała go w ramie.
W tym momencie nie wytrzymałam i zbiegłam na dół. Cała roztrzęsiona szłam w kierunku drzwi. Nie mogę uwierzyć w to co się właśnie stało, koniec z nami ponieważ znalazł sobie dziewczynę. Nie ważne. Przestań o tym myśleć Chloe. Teraz jedyne co muszę zrobić to dotrzeć do drzwi, niestety w tym będzie mi trudno po drodze niechcący wpadłam na Rocky'ego któremu przy okazji wysypałam żelki. Cała zapłakana pomogłam mu je zbierać i ruszyłam w stronę wyjścia gdy zatrzymał mnie męski głos.
- Czemu płaczesz? - Zapytał zapewne brunet. Cały czas byłam odwrócona, nie mam odwagi aby spojrzeć mu w oczy zwłaszcza gdy mój makijaż spływa po policzkach. 
- Zapytaj brata. - Chwilę jeszcze stałam lecz po chwili nie mogłam znieść przebywania w tym domu, napięcie ruszyłam w stronę drzwi no ale oczywiście ktoś musiał mi przeszkodzić. Gdy już miałam chwycić za klamkę do ściany przygniotła mnie Rydel, która trzymała łyżkę i była cała w mące. 
- Matko boska, kobito! - Krzyknęła po czym odsunęła się ode mnie pozwalając wziąć mi oddech. - Myślałam że to Ell mi zwiewa, a to ty. - Powiedziała po czym rzuciła metalową łyżkę w kąt - Matko boska co ci się stało? 
- Deszcz. - Powiedziałam po czym szybko wytarłam swoją twarz rękawem od swetra. 
- Kochana, widzę że płakałaś. - Powiedziała po czym mnie przytuliła. - Co się stało? 
- Oglądałam takie romansidło które strasznie mną wstrząsnęło. - Zaczęłam gestykulować rękoma. - Ale tak strasznie..
- A od kiedy to oglądasz romanse? - Zapytała patrząc na mnie podejrzliwym wzrokiem. Ten ból kiedy nie potrafisz kłamać a zarazem tego nie lubisz robić. 
- Od dzisiaj. - Uśmiechnęłam się sztucznie ale chyba mi to nie wyszło, ponieważ Rydel cicho się zaśmiała. 
- A więc co jest? - Zapytała, lecz w tym samym momencie wybawił mnie Rocky który walną Delly z całej siły poduszką, nie wyglądała na zadowoloną. - Pogadamy później, nie wywiniesz się! - Wykrzyknęła po czym pognała za bratem. Śmieszyła mnie ta cała sytuacja więc na poprawę humoru postanowiłam jeszcze chwilę postać i popatrzeć na tą pogoń. Kiedy Rocky dostał od Rydel wielką oraz twardą poduszką zaczęłam się śmiać ponieważ oboje byli w mące i piórach. Lecz uśmiech zszedł mi kiedy zobaczyłam schodzącego Rossa z Maią, którzy oczywiście trzymali się za ręce. Gdy tylko blondyn mnie zobaczył, szybko chwyciłam za klamkę i wybiegłam z domu. Spanikowałam. Znów. Na razie jedyną rzeczą którą mogę sobie poprawić humor jest to że deszcz przestał padać i mogę powoli wracać do domu. Przetarłam oczy i ruszyłam. Czemu on jest aż taki głupi, że nie widzi co ona z nim robi! Założę się że pewnie mu coś o mnie nagadała, on w to uwierzył i pozbył mnie się ze wspomnień. Chce to zakończyć? Proszę bardzo! Droga wolna panie Lynch.. Skoro woli dziewczynę bez serca nic nie zdziałam, jeszcze ta myśl że planowałam do niego przyjść, przytulić się i powiedzieć mu moje obawy. Jaka ja jestem głupia.. Myślałam że wszystko pójdzie mi jak z płatka. No trudno panno Anderson mimo że cierpisz i boli cię to tak cholernie musisz zapomnieć, to na razie jedyne rozwiązanie. Nagle usłyszałam głośny krzyk Delly.
- Nie wywiniesz mi się. - Krzyknęła po czym zaczęła do mnie biec. Cholera, już prawie jestem przy domu.. I co ja jej powiem? Że jej ukochany braciszek skazał mnie na wieczne cierpienie? 
- Myślałam że walczysz z chłopakami. - Lekko się do niej uśmiechnęłam, ale oczy nadal miałam zaszklone, więc na pewno nie ucieknę od tej rozmowy.
- Walczyłam, ale w pewnym momencie Maia powiedziała że wybiegłaś z domu, więc przewaliłam obu cwaniakom w łeb i wybiegłam po ciebie. - Powiedziała i się do mnie uśmiechnęła po czym wzięła pod ramię i ruszyłyśmy na spacer wzdłuż drogi. - Więc? - Podniosłam wzrok z ziemi i spojrzałam na Rydel.
- Więc co? - Zapytałam udając że nie wiem o co jej chodzi.
- Dla czego płakałaś. - Gdy to powiedziała uśmiechnęłam się i zaczęłam sztucznie śmiać.
- A to taka śmieszna historia.. - Wyszczerzyłam się do niej. - Ale opowiem ci ją kiedy indziej. - Powiedziałam już normalnym głosem i wbiłam wzrok w swoje buty jak za dawnych czasów. W pewnym momencie Delly lekko strzeliła mnie w tył głowy. - No co? 
- A to że nie chcesz mi powiedzieć prawdy i nie mam pojęcia czemu. - Powiedziała po czym poprawiła sobie włosy.
- Ja nie chce mówić bo.. - Zawahałam się. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam kontynuować. - bo jak to mówię to strasznie boli. - Dokończyłam a Delly spojrzała na mnie spanikowana. 
- Nie mów mi tylko że coś ze strony Rossa.. - Spojrzałam na nią nadal milcząc po czym Rydel złapała się za głowę i zaczęła coś mamrotać. - Powyzywał cię? Wyśmiał?.. Nie czekaj to nie podobne do mojego brata.. 
- Wymazał z pamięci. - Szybko jej przerwałam ponieważ bałam się że zacznie wymyślać jakieś dziwne teorie spiskowe. - Znaczy.. Weszłam do jego pokoju ponieważ chciałam z nim pogadać na temat czy mnie nie zostawi ale gdy już stanęłam na przeciwko niego, ujrzałam z tyłu na biurku nasze zdjęcie. - W tej chwili łzy zaczęły mi napływać do oczu. - W tej chwili jego ponieważ ja i Amy jesteśmy w koszu. - Po tych słowach przytuliłam się do blondynki, która odwzajemniła to po czym chwyciła za ramiona i oderwała od siebie spoglądając mi w oczy.
- Ale to nie możliwe.. - Powiedziała cały czas patrząc mi w oczy. - Przecież on by tego nigdy nie zrobił, jesteś dla niego strasznie ważna. - Przewróciłam oczami.
- Jak widać zrobił. - Gwałtownie wyrwałam się z rąk Rydel i obie ruszyłyśmy przed siebie. - Myślałam że nie posunie się do czegoś takiego, ale jednak.
- Jesteś pewna, że to właśnie to zdjęcie? - Zapytała, a ja westchnęłam. - Zawsze to mogło być jakieś inne.. 
- Delly, wiem co widziałam! - Wykrzyknęłam po czym szybko złapałam się za głowę i trochę uspokoiłam. - Przepraszam, po prostu źle to wszystko na mnie wpływa. - Wyszeptałam.
- Rozumiem. - Powiedziała po czym spuściła ze mnie wzrok. - Na pewno jest z tego jakieś logiczne wyjście. 
- Tak jest i nawet je znalazłam. - Powiedziałam dziwnym głosem. - On nie chcę o mnie pamiętać ponieważ znalazł sobie dziewczynę która, jest jakże cudna i idealna pod każdym względem. -Lekko się uniosłam. - Skoro ma taki ideał po co mu jestem? - Zerknęłam na blondynkę idącą koło mnie która milczała. Chyba zastanawiała się nad czymś, a zresztą nad czym tu się zastanawiać? 
- Coś mi tu śmierdzi. - Powiedziała nadal wpatrując się w ziemie. 
- Tam jest śmietnik, może dla tego. - Powiedziałam wskazując na wielki czarny kubeł stojący tuż obok. 
- Nie o to chodzi.. - Powiedziała nadal zamyślona. - Skoro tak cię nie chcę widzieć i wymazać z pamięci czemu jest taki załamany? - Zapytała spoglądając na mnie. - Przecież jak wychodziłam widziałam, że ma zaszklone oczy. Słowo był bliski płaczu. - Powiedziała ja ja tylko przewróciłam oczami.
- On jest ogólnie dziwny. - Powiedziałam przecierając oczy aby pozbyć się łez. - Jak zaczęłam go pytać czemu mi to robi i czemu chce mnie wymazać z pamięci to zgrywał że nie wie o co mi chodzi. - Westchnęłam po czym wzruszyłam obojętnie ramionami, natomiast Rydel się zerwała i szybko na mnie spojrzała.
- Jak to? 
- Po prostu. Pyta co się dzieje a ja odpowiadam że po co w ogóle pyta skoro chce zapomnieć. - Westchnęłam po czym szybko pozbyłam się łez na policzkach. - A on się pyta o czym ja w ogóle gadam i tak dalej.. - Westchnęłam znów przecierając oczy aby te cholerne łzy mi nie spływały po policzkach. 
- Chloe, nie wydaje ci się to dziwne? - Zapytała spokojnie zerkając na mnie. 
- Ani trochę. - Wzruszyłam ramionami po czym poprawiłam włosy, które już zaczęły mnie irytować, zresztą jak wszystko do tej pory.
- Ross powiedział by nie udawał, że nie wie o czym mówisz. - Powiedziała gestykulując rękoma. - On by powiedział ci to wprost, wyglądało by to jak zerwanie tylko w wersji przyjaciel, przyjaciółka. Rozumiesz? - Szybko na mnie spojrzała mimo to nadal byłam rozdarta i nie chciało mi się w nic wierzyć.
- To co zdjęcie same się podarło? - Zapytałam patrząc jej w oczy, już nie panowałam nad łzami. - Daruj sobie, dobrze? - Szybko wytarłam oczy i spuściłam z niej wzrok.
- Nie Chloe, nie daruje.. To mój brat a ty jesteś jak siostra. - Powiedziała unosząc lekko głos. - I nie wierze aby udawał że nic nie wie, to do niego nie podobne.. Zresztą sama wiesz jaki on jest. - Gdy to powiedziała zatrzymałam się i spojrzałam jej w oczy.
- Ja już nic o nim nie wiem, jest dla mnie zagadką tak samo jak i dla ciebie. - Łzy znów zaczynały swoją ulubioną wędrówkę po moich policzkach. - Delly.. Czas leci a my nie możemy go cofnąć, zatrzymać lub przyśpieszyć. Tkwimy w tym. - Westchnęłam a po moich policzkach spływało coraz więcej łez. - Mój czas właśnie się skończył, a jego zaczął od nowa. - Po wypowiedzeniu tego jak na zawołanie przypomniały mi się wszystkie najwspanialsze chwile spędzone z Rossem który zawsze potrafił mnie rozbawić. Kochałam w nim ten pozytywizm oraz tą przepełnioną radość.. Nie wytrzymałam i rzuciłam się w ramiona Rydel.


- Nie płacz.. Jestem pewna że to wszystko to jest jeden wielki fałsz. - Powiedziała ściskając mnie jeszcze mocniej, brakowało mi tego. Tej czułości. Mimo to teraz najbardziej chciałabym przytulić się do Rossa, który zawsze mnie wspierał i podnosił na duchu. - Czyli mówisz że był sam w pokoju, "udawał" że nic nie wie i podarł zdjęcie tak? - W tej chwili powoli odeszłam od blondynki wycierając sobie łzy i pociągając nosem.
- Nie mówiłam że był sam. - Powiedziałam gapiąc się w ziemie. - Była Maia. - Powiedziałam oschle, nie znoszę jej.. Matko jak jej nie znoszę..
- Zaraz co? - Powiedziała lekko podirytowana, sama nie wiem czym. 
- No była ta jego panna. - Odpowiedziałam obojętnym głosem. Nie wiem o co jej za bardzo chodzi, przecież to logiczne że dziewczyna przebywa w pokoju chłopaka.
- I tobie nawet przez myśl nie przeszło, że to właśnie ONA podarła to zdjęcie? - Złapała się za głowę a ja nadal nie byłam co do tego pewna.
- Nie, a nawet jeśli to jestem zbyt rozdarta aby w to uwierzyć. - Spojrzałam na nią, wyglądała na nieco wkurzoną.
- Zbyt rozdarta, zbyt rozdarta, bzdury! - Krzyknęła znów łapiąc się za głowę. - Przecież to oczywiste..
- Może dla ciebie, ja nadal zostaje przy swoim. - Powiedziałam niepewnie na nią zerkając.
- Kobieto, w jakim ty świecie żyjesz? - Zapytała już nieco spokojniej. - Czy ty chcesz być poszkodowana czy co? Przecież to widać jak nawzajem za sobą nie przepadacie..
- Nie cierpimy się. - Wtrąciłam, po czym Delly skarciła mnie wzrokiem.
- Ona czuje w tobie zagrożenie, nie rozumiesz? - Znów na mnie spojrzała. - Jesteś dla Rossa najważniejszą osobą i nigdy by tobie nie zrobił takiego świństwa! - Krzyknęła. - Maia widocznie chce się ciebie pozbyć z jego życia ale małymi krokami, jak widać przynosi skutki.. - Powiedziała zawiedziona po czym spojrzała się w niebo. - Chłopak jest teraz zaślepiony, więc uwierzy we wszystko co powie.. No chyba że przebolejesz te najtrudniejsze chwile ale nadal będziesz przy nim. - Gdy to wszystko powiedziała dopiero mnie oświeciło, co się właściwie stało. Przytuliłam Delly i pozostawiłam ją na ulicy biegnąc w strony domu z którego jakąś godzinę temu wybiegłam bo zobaczyłam Rossa. Ale czy na pewno dobrze robię? Może powinnam to jeszcze przemyśleć, bo przecież nawet mi nie powiedział że to ona zrobiła.. Nie wiem za kilka minut będę pod jego domem więc muszę szybko wybrać.. Wybaczyć czy Zapomnieć.

_________________________
Udało mi się wstań
o jakiejś 7 i napisać specjalnie dla was rozdział.
Uwaga mam dobrą wiadomość, mój laptop wrócił z naprawy 
i będę mogła normalnie wrzucać nowe rozdziały. 
Mam nadzieje że się podoba.
;**


2 komentarze:

  1. Ty to normalnie jesteś maszyną do pisania! <3 xD
    Biedna Chloe głupie nieporozumienie. Czułam, że ta przeklęta Maia namiesza.
    Ale duszno... jaka u Ciebie jest pogoda??
    Uciekam do basenu, bo zaraz się rozpuszczę :P
    Weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jak w Egipcie! :D
      Na szczęście mam basen na podwórku więc luz ; D

      Usuń